myśli poranne, czyli bałagan
dzień egzystencji od ściany do ściany
od łóżka do lodówki do łazienki
pałętam się dziwnie niewyspany
brak mi ciszy spokoju snu mi brakuje
choć śpię i śnię wciąż na jawie
kawa z lub bez cukru tak samo smakuje
uciekam od myśli w biegu bez końca
one nie słabną lecz rosną w siłę
w głowie pulsują czarne już słońca
a ja umieram gdzieś w środku pod skórą
pod krwią pod komórkami pod sercem
choć na co dzień jestem woskową figurą
gdy światło gaśnie gdy nikt nie patrzy – umieram
umieram na swój cichy słoneczny pokój
umieram na brak czy obcość Boga
umieram na pogłos oddalonych kroków
umieram na niezdolność do modlitwy
umieram na bitwę uciszanych myśli
umieram na pewne słowa – brzytwy
ranią mnie kiedy – chcesz jak najlepiej (dla mnie?)
Oceń wiersz
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.
czemu umieranie.. ?
mówią że trzeba żyć..
- Autor: acha Dodany: 31.05.2014, 12:31
O! Ta pustka, to umieranie, świetny wiersz, można się z nim utożsamić ;)
- Autor: Careless Whisper Dodany: 31.05.2014, 12:22