Wołanie

Źdźbło trawy z gruntu wynurza swoją ciekawość świata.
Świata z uśmiechem, słońcem i łzą.
Świata pięknego i okrutnego zarazem.
Rozchyla swą zieleń ku słońcu i...
Czeka na kroplę deszczu rzeźwiącego.
Obok stokrotka tysiącem swych płatków
Przytula ten świat.
Uśmiechem złotego środka
Kokietuje wszystkich wokół.
Jej przyjaciółki odbiciem stokrotnym
Ścielą się obok - już nie źdźbła - a zielonej łąki.
Dostojna zaś
Obfita w swój chlorofil paproć
Studzi żar lejący się z nieba,
Którego nadmiaru nikomu nie trzeba.
Gdzieniegdzie bratek
Nieśmiało przytula swój fiolet
Do wilgoci traw
I unosząc ku niebu swe kształtne listowie
Woła: - Boże, od żaru, spiekoty i ludzkiej głupoty - nas zbaw!


Autor: elbar64 Kategoria: Różne

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.


od żaru i spiekoty zimny napój z parasolką ... a na głupote? hmmm ...