Ballada o facetach w dziwnych kapeluszach



Z podniesionymi kołnierzami
późną nocą się włóczą
faceci z dziwnymi kapeluszami
pogrążeni w zamyśleniu , życia się uczą

Pod nosem śpiewają smutnego bluesa
nie mają imienia , nie mają domu
nikogo nie obchodzi ich los , nie wzrusza
snują się ulicami , niepotrzebni nikomu

Klan facetów , dziwnych kapeluszy
ich twarze schowane w dymie papierosowym
w ulicznych knajpach biją o uszy
melodie saksofonów o pożądaniu nienasyconym

Krążą miastami , późnymi nocami
pogrążeni w swoim nienamacalnym bycie
niechciani faceci z dziwnymi kapeluszami
chusteczką przecierają wilgotne oczy skrycie

Zachodzą do knajp na szklaneczkę małą
topią w starej whisky serca samotne
striptizerki nad ich smutnym losem się pochylają
Wpatrzone w ich dziwne kapelusze , okropne

Siedzą w ulicznych knajpach do rana
gdy ostatni papieros z dymem uleci
twarz za podniesionym kołnierzem schowana
rozmyci we mgle w dziwnych kapeluszach faceci


Autor: Przemek Trenk Kategoria: Filozoficzne

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.


artyści jak grają bluesa wiec nie dziwni tylko nieprzeciętni ;)
peace

Dziwni faceci
trochę zaczarowani
jakby nieobecni
wiecznie zadumani... :))