śpiąc niespokojnie pod sklepieniem szarości
Śpiąc niespokojnie pod sklepieniem szarości
nie widzę perspektyw na wspólne szczęście
nie widzę naszego przedsionka nieba
piekielnym bólem pali to miejsce
Gwiazdy spadły na ziemię kwaśnym deszczem
niszcząc w nas zieleń zwaną naiwnością
skażone wtedy się stało powietrze
nadeszły chwile karmione obojętnością
Nie spłynie już szansa na nasze ręce
nie sposób już wierzyć klaszcząc w dłonie
już nie chcę wymagać od nas nic więcej
nie sposób nie zorientować się że to koniec
Oceń wiersz
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.
Ładnie...choć tak smutno
- Autor: Dysia Dodany: 12.04.2011, 21:41
Realne
- Autor: melcia84 Dodany: 12.04.2011, 18:52
smutny, ale prawdziwy...
- Autor: diremark Dodany: 12.04.2011, 18:29
bardzo fajny :) niestety znam ten ból
- Autor: rymusik Dodany: 12.04.2011, 18:05