Szeleścić



gdybyś był drzewem zjadłyby cie
korniki

i dobrze
po co pozwalać trupom gnić
pośród tłumu

korniki małymi ząbkami
wgryzają się wbijają coraz
głębiej
a ty sztywny
zakrzepły w kolejnej dawce monotonii
nawet ich nie strącisz

penetrują powoli miąższ
obgryzają aż do ostatniej kosteczki
nieruchomy konar
czujesz jak pod korą roi się stadko
wątpliwości
ale nie jesteś w stanie ich dosięgnąć

słyszysz
śmieją się
żarłoczne
a ty
wciąż gnijesz
pośród tłumu

korniki toczą to tkanek samotność
jad gorszy od szat Dejaniry
a ty patrzysz w horyzont
szukając tam aniołów

tylko gwiazda spadła
też umarła
samotnie

drzewa milczą
nigdy mnie nie poprosisz o ratunek
gdy samotność wysysa ci szpik
ale

wiatr czasem wkrada się miedzy liście
mierzwi ci je zapamiętale
krzyczy zamiast ciebie
o ratunek

wiatr czasem z horyzontu
strąca też anioły.


Autor: florence01 Kategoria: Różne

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.


A pod korą moze być ogień... Tyle, ze on musi czuć, ze sam wypłynał na powierzchnię - choć tak wcale być nie musi...
Prośby, groźby, błagania czy cokolwiek innego nic tutaj nie dadzą. Ogień musi mieć podłoże by wypalić na wierzch. Odpowiednie warunki. Inaczej się go gasi i tłamsi. Ogień musi poczuć, że staje sie panem sytuacji. Wystarczy go podlać podpałką do grilla i nawet nie zauważy jak sam buchnie.. A Anioły mają na to swoje sposoby..
Pozdrawiam ::))

  • Autor: rafsp69 Zgłoś Dodany: 12.09.2014, 00:18

dobre określenie, dziękuje.

Głuchy jak pień ten adresat na takie słowa./5