EKSTERMINACJA

Lśniące jak skrzydła owadów płatki
Śniegu dnia pewnego letniego spadły
Lecąc ku górze w rytm
Brazylijskiej samby
Pióra tańczące niczym kurz
Spaliły się jak meteor w orbicie
Kłamiąc swojemu przeznaczeniu
Przemienione w pył
Każde z nich tak krótko żyło błyskało latało
W sobie tyło
Czym to było
Ino chwilą
Wieczną chwilą
Której chwała myślą mogła być jedynie
Myślą tą jedynie
Co o brzasku przecież zginie
W krzyku nieodżałowanych
Słabością swej siły
Wrzaskiem tej co nie chce ginąć
Niczym statek tonąć
Burtą Żaglem w dnie piaskowym tkwić
Pożartą
Złotym Słońcu
Co pali purpurą płaszcze bohaterów
Bo życie nie jest takie proste
Najpierw osiedle potem śmietnik na koniec
Koszmar
A w nim
W płomieniach
Tysiące żyć

Autor: taki_jeden Kategoria: Miłosne

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.


##

  • Autor: acha Zgłoś Dodany: 24.04.2015, 17:06

Podoba mi się :))

ujdzie ^^

Ciekawe...Pięć ostatnich wersów
najlepsze :)

  • Autor: stand-up Zgłoś Dodany: 24.04.2015, 14:57

bardzo ciekawe ;))

  • Autor: Gej Zgłoś Dodany: 24.04.2015, 14:35

ciekawe ;))