a alejkę wzdłuż stóp jej
kolejny liść zaśmieca.
Był mglisty poranek krakowskiego dnia,
" />

istotnie

Na środku stołu, w ciemnym pokoju
tli się wolno malutka świeca.
Za oknem, na ławce siedzi pani
czytając sensacje w "Przekroju",
a alejkę wzdłuż stóp jej
kolejny liść zaśmieca.
Był mglisty poranek krakowskiego dnia,
rosa nieśmiało okrywa trawę.
Daleko jest jeszcze do godzin południa,
widać kobieta w marznięciu ma wprawę.
Wyraz jej twarzy nie zdradza żadnej emocji,
wzrok ma pusty, bez błysku - matowy.
Widać, to znak już tradycji - człowiek -
udaje, że nic nie przychodzi mu do głowy.
Dłońmi dotykam parapetu,
w kącikach ust dostrzegam zmarszczki.
Mówią, że kiedyś się śmiały,
bo oczy były radosne.
Lecz serce stało się dziurawe -
nie znalazło dobrej tkaczki.
Rany, zraniona pozostanie,
czy będzie uważała, że
mówić o tym jest jeszcze istotnie?

Autor: magicmag Kategoria: Różne

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.