Za niewinnością
Byliśmy tam, wysysaliśmy soki życia.
Wewnętrzne samospełnienie za miłość.
Nauczeni zasypiać przy cieple troski
i pulsującym akcie woli w rytm serca,
zapieraliśmy się przed wynurzeniem,
choć tam dłuższy czas mógł nas zabić.
Cnotliwym hodować w sobie pasożyta
i nosić go do bólu świata- kobiecości,
a potem przez lata patrzeć wzajemnie
w oczy, które mówią inaczej niż ciało
z krwi, kości tej samej co było ostoją.
Ufaliśmy, uczono nas wiary w zalążkach,
po wyciągnięciu wrzasku nowego losu,
słyszeliśmy pretensje o każdy kolejny,
a to pragnienie w oczach szczęśliwych
ustąpiło miejsce szaleństwu zmęczenia.
Jak dobrze, że ból przemija.
Oceń wiersz
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.
I piękny....
- Autor: zwykła niezwykłość Dodany: 29.12.2015, 21:35
refleksyjny...
- Autor: Jakub Albert Dodany: 29.12.2015, 20:23