Wywiódł cię z niewoli Pan twój, Bóg twój
gdy piachy klepsydry zakończyły pokutę
Byś już nie zapomniał żeś nędza bez Boga
żeś marność jest słaba, byś walczył o Boga

A ty zapominasz o błędach ojców swoich
złote cielce odlewasz, bożków szukasz
W pieniądzu widzisz boga, we władzy
wielbisz idoli wychwalając ich publicznie

Nie doceniasz Potęgi Imienia Bożego
używając Go bezmyślnie, bez szacunku
Powołujesz się na Przenajświętsze Imię
szkodząc innym zadając smutek i strach

Jakże zabiegany w pogoni za karierą trwasz
jakże tchu i czasu wciąż brakuje ci w biegu
Gdy umrzesz nic z tego świata ci nie pomoże
jedynie czyn Miłosierny i Boża Łaska

Kimże jesteś grzeszniku by tak bluzgać w twarz
czyjś już zapomniał o szacunku do matki?!
Sam żeś niedoskonały a ojca chcesz poniżać
pomagaj słowem i czynem, modlitwą zacznij

Jakże gorszy jesteś od zwierzęcia co zabija
bo zabijasz dla zabawy i pieniądza bożka
Tak wielką łatwością odbierasz życie bratu
tak nieistotne jest dla ciebie drugie stworzenie

Fałszywie uśmiechasz się do ukochanej ci osoby
za plecami w rozpuście topisz swoją Duszę
Splugawiony cudzołóstwem wracasz w ramiona
zakłamany przytulasz ukochaną ci osobę

Zawsze znajdziesz wymówkę żeby kraść
chcesz mieć więcej lub twierdzisz że nic nie masz
Tak z pozoru łatwą ścieżką chcesz iść na skróty
jakże głupcem wielkim jesteś pchając się do celi

Nazywałeś go bratem i zyskałeś jego szacunek
on powierzył ci tak wiele jak nikomu przedtem
Sprzedałeś swojego brata oczerniając jego imię
świadectwo brata fałszem zatrułeś dla marnego zysku

Gdy już zniszczyłeś tak wiele w jego życiu
zapragnąłeś więcej jak opętany demon rozszalały
Zabrałeś bliźniego żonę, brata swojego w kłamstwie
kłamstwem i fałszem zakradłeś serce żony bliźniego

Wciąż było ci mało i z szatanem w tańcu się śmiałeś
zabrałeś jego dom i jego rodzinę, zająłeś jego miejsce
Zabrałeś jego życie i wszystko co było jego
miał cie za brata, ty tylko go tak nazywałeś

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.