Spotkanie cz.1 (Warszawska)

Bohater czeka na Wspaniałą.
Kiedy zaczyna go już irytować jej nieobecność – przychodzi.
------------------------------------

Czekam na ciebie pod szkołą już prawie dwie godziny.
Wyszli wszyscy koledzy i co ciekawsi znajomi.
Dobrze, że nie mam pod ręką ani pistoletu ani liny,
Bo jakoś tak dziwnie lufę mi ciągnie do skroni.

Jak dzwoniłaś wtedy - przepraszam, że nie odebrałem,
Naprawdę chcę porozmawiać, tylko na ciebie czekam.
Naprawdę chcę porozmawiać, wtedy się całkiem zalałem
I chyba mnie przewiało. Czuję, że będę na lekach.

Dzisiaj wyszło słońce, niech żyje ironia wszechświata;
A ciebie tu nie ma, a ja nie mam siły znów dzwonić.
Może i masz mnie - i mają mnie też inni - za wariata,
Trudno. To ostatnie spotkanie i przestanę tak robić.

Siedzę tu jak na szpilkach, dręczy mnie nieumyślnie;
Każdy głos i kroki, myślę, mogą należeć do niej.
Trochę się boję, że jak skończymy, to czar pryśnie,
Ale póki co - serce mi jak Joanna D’Arc płonie.

Autor: Zefir Kategoria: Bajki

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.


Wspaniała podsyca ogień

Ale póki co - serce mi jak Joanna D’Arc płonie...podoba mi się