Strażacy
Słyszą dzwonki alarmowe,
nawet w środku nocy.
Hełmy tkwią już im na głowie,
zwarci i gotowi do pomocy.
Gdy na miejsce zajechali,
węże rozrzucili,
Wiejski dom się pali,
w ogniu dziecko kwili.
Aparat na plecach wskakując w płomienie,
belka z sufitu nagle się obrywa.
Dla Nich nie ma czasu na zastanowienie,
szarpniecie za ręce, szelki z butlą urywa.
Serce kołacze, choć skrycie,
z szybkością pioruna, bluzę rozrywa.
Trzeba uratować, małe, ludzkie życie,
pod nią dziecko skrywa.
Już ognia płomień twarz mu opala,
dym szczypie w oczy nie lada.
Jak najszybciej wybiec i od niego z dala,
podaje kolegom, sam na ziemię pada.
Autor: Swiergotek
Kategoria: Różne
Oceń wiersz
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.
*
- Autor: farfalla Dodany: 05.05.2016, 15:20