obłoki


połączone spoiwem
horyzontu szarego
rozpościerają białe
falbany marzeń
przetaczając nadzieję
dziś w jutro

niesione wiatrem
spiewają milczeniem
zbierają w kłęby
okruchy złych snów
rzucając burzy w paszczę

płaczą deszczem rzewnym
nad złem
zasłaniają puchem anielskim
wzrok Wszegmogącego
aby nie widział tyle krzywd

zanurzone w niebieskości
piękna nieba
płyną leciutko dając
przebicie iskrom słońca
aby ciepło otuliło ziemię

czasami znikną
idąc na spoczynek
do luny księżyca


Autor: jolantatomkowiak Kategoria: Różne

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.