Kobieta, która zakochała się przed śmiercią

„deus et natura”

Otwarłem oczy.
Jakaś obca, smutna kobieta minęła mnie na ulicy. W pierwszej chwili pomyślałem, że to ona. Ale ona umarła. Nie mam jej. Odeszła samotna. Opuszczona przez Boga i nasze nieśmiertelna „na zawsze”.
Czas ponownie się spóźnił, a my pozostaliśmy piękni, młodzi i wciąż martwi...

I.

Ujrzała swój cień w lustrzanym zimnie. Smukła, blada o zielonych oczach.
Samotna i piękna.
Zagubiona.
Wkrótce martwa.
Ostatnia kobieta, która zakochała się przed śmiercią, spoglądała w lustro, we własną głębię. Spragniona miłości, która od niedawna kaleczyła jej delikatne serce.
Rozczesała kruczoczarne włosy. Zapach szamponu roznosił się po łazience mieszając się z gorącym od pary wodnej powietrzem. Nie chce i nie dopuszcza do swojej skarbnicy myśli, ewentualności że tak już pozostanie. Ona i słodki zapach szamponu, unoszącego się w samotnym, pustym domu. Bez niego.
Nie żywa w oczach tych szczęśliwych, tych co odnaleźli siebie, a ich drogi nie toną w kałużach zimnych łez.
Śmierć pozostała ostatecznością. Najgorszą prawdą, która coraz mocniej naciskała na świadomość.
Wgryzała się.
Drapała.
Wrzeszczała.
Była obecna przez cały czas, kiedy dłonie słonej samotności zaczęły drapać jej młode, świeże ciało.
Od czasu kiedy odszedł.
Przepadł.
Zamilkł.
Jego ciało odnaleziono ukryte głęboko w gęstym, zapomnianym lesie. Wtedy i ona stała się zapomniana przez Boga.
Splunęła w rozszarpaną twarz życiu.
Znienawidziła.
Pozostała młoda i duchowo martwa.

II.

Zadzwoniłem do niej nad ranem.
Bałem się minionych koszmarów. Bałem się cieni tkających pajęczyny bólu w moim umyśle.
Odebrała po czterech sygnałach.
Cześć. Wybacz, że tak wcześnie. Potrzebuję pomocy, rozmowy, konsultacji.
Wiesz, że nie możemy tego ciągnąć – przerwała mi w pół zdania.
Wiem, ale to pile. Jesteś jedynym i dobrym psychologiem – dodałem, zanim znowu przerwała mój potok słów.
7:15. Bądź punktualnie. Cześć.
Odłożyła słuchawkę. Nie zdążyłem nawet zapytać jak się czuje.

III.

To prawda. Była dobrą psycholożką.
Pomagała.
Potrafiła i chciała dotrzeć do pacjenta.
Do mnie docierała. Docierała zarówno jako kobieta jaki i specjalistka. Docierało do mnie jej piękno, zapach i delikatność.
Potencjalna partnerka.
Była marzeniem.
Niespełnionym.
Ona niespełniona.
Skrzywdzona.
Ona nieprzyzwoicie bogata w uczucia.
Teraz wypalone.

IV.

Kawa nie smakowała tak jak powinna.
Smakowały jej usta.
Jej piersi.
Jej ciało.
Nasz miłość.
Nasz czas.
Minął.
Ostatnia kobieta, która zakochała się przed śmiercią, została skrzywdzona.
Porzucona.
Zanim jednak porzucona, to zdradzona. Obdarta z nadziei i dobra.
Parę dni temu była nieprzyzwoicie bogata w uczucia.
Parę dni temu.
Teraz zapach młodości miesza się z gorącym powietrzem. Leżę na kozetce. Nie dopuszczam myśli, że to koniec naszych spotkań. Co powie na pożegnanie?
Ona, niepowtarzalna.
Obdarta ze skóry miłości.

III.

Otwieram chore oczy.
Skazane ciało szarpie się ze spoconym prześcieradłem.
Sen.
co powie na pożegnanie?
Ona, nieprzyzwoicie bogata w uczucia.
Samotność pajęczyn zwisających z sufitu przywołuje mnie do realnego porządku. Utopia w moim życiu nie istnieje.
Zły sen.
złe życie.
Ona jest złą królewną.
Moje myśli są złe.
Obdarte.
Strzępy.
Pijane.
Wyrzygane.
Krwawiące.
Ona, samotna i piękna.
Zagubiona.
Wkrótce martwa w moim życiu.
Nie istnieje nigdy.

Wiem jak opowiadała o doznaniach. Elementarne cząstki rozkoszy rozprzestrzeniające się po jej aksamitnej skórze. Kiedy była sama. Kiedy spoglądała w lustro, w pustej, białej łazience.

VII.

Jej wzrok wielokrotnie zatrzymywał się na ostrzu żyletki. Nigdy, ilekroć o tym myślała nie przypuszczała że ten blask ostrza stanie się dla jedynym ratunkiem.
Wybawieniem od cierpienia.
Od psychicznego terroru myśli.
Białe i ciche ostrze żyletki.
Wolność w objęciach spokojnej śmierci.

Kawa nie smakowała tak dobrze jak ona.
Prosiła abyśmy zapomnieli o tym. Nie wspominali. Nie czuli bliskości myśli. Żadnych emocji przy ostatnim spotkaniu. Żadnego żalu przy rozstaniu. Żadnych słów podczas rozejścia.
Na czym polega uczucie. Miłość. Przywiązanie – zapytała?
Na powtarzalności słów, zachowań i gestów – szybko dodała odpowiedz.
Nie możemy kopiować fałszywych czynów. Nasze ciała są wystarczająco podrapane. Nie pomieszczą kolejnych blizn. Te z przeszłości ledwo co się zaczęły goić. Nasze umysły nie są w stanie analizować i składować tak ogromnej ilości doznań. To samobójstwo dla nas obu – skonstatowała na koniec.

VII.

Nie prosiła mnie nachalnie. Była raczej oschła i obojętna.
Smutna.
Prowadząc mnie do łazienki chwyciła moją dłoń. Tak jak na początku znajomości. Ciepło ciał rozbudzające nadzieję.
...na miłość w świecie śmierci.
Już wtedy wiedzieliśmy, że jesteśmy piękni, młodzi i martwi. Obydwoje stoimy przed ołtarzem niespełnienia.

Nie dopuszczała takiej myśli a pomimo tego poprosiła. Wypowiedziała życzenie śmierci.

Nie smaczna kawa stygła powoli, podczas gdy krew z jej nadgarstka uchodziła cienką, cichą strużką tworząc meandry wspomnień.

VIII.

Gorąca para zakleiła wnętrze łazienki. Ja i ona. My i ciepły oddech śmierci.
Patrzyła prosto w swoje odbicie. Milczenie płakało. Cisza drapała szponami wahania.
Mój czas fal startował.

Włożyła zimną stal żyletki w moją rozgrzaną dłoń. W oczach płonął niebieski płomień życia. Żywe kolory martwej miłości.
Ciepła strużka krwi popłynęła po naszych złączonych dłoniach. Ciepło jej ust rozgrzało mój niepokój. Przemijające sekundy rozrywały myśli. Żegnaliśmy się złączeni ciepłem jej krwi.
Powoli.
Zbliżeni.
Spokojni.
Otuleni duszną mgłą.
my.
zakochani we wspólnej przeszłości.

Jej uścisk stawał się słabszy.
Słaby.
Coraz bardziej.
Słaby.

Po raz ostatni w życiu ujrzała swój cień w lustrzanym zimnie. Żyletka upadła na wilgotną i lepką podłogę. Ostatnia kobieta, która zakochała się przed śmiercią znikała we własnym śnie.
Blade ciało zastygało w moich ramionach. Czas ponownie się spóźnił a ona stawała się martwa.

Pierwszy dzień bez niej.
Gęsta pajęczyna przypomina mi o rzeczywistości minionego dnia. Utopia jest jak historia s-f.
Odeszła samotna.
Opuszczona prze Boga.
I nasze nieśmiertelne na zawsze.

Otwieram swoje chore oczy, stojąc na wilgotnej i lepkiej podłodze.
Ona leży obok.
Martwa i piękna.


Autor: Varg Kategoria: Filozoficzne

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.


Taka fascynacja śmiercią//