Jeszcze z bratem powojuję

Stanąłem na szaniec. Rysią szły oddziały baonu z brygady jeszcze nie wybitej.
A działo pluło śmiercią. Kula rozdzierała się w szeregach jak arbuz.
Błysk szabli bądź wystrzału. Roznieca ogień we mgle spowitej.
Deszcze bębni w szyszaki husarskie. Gdy sarmackie wierzchowce przechodzą w kłus.

Ale tu serce narodu walczy. I ważniejsze ono niźli życie i kostium.
Chorągiew polska to nie miejsce dla ruskiego chołopa czy paryskiego arlekina.
Panom polskim gloria aeternum! Skrzydlata gwardia Dominum Nostrum.
Przysięgałem wroga kąsać jak żmija a z bratem pijać aż do zdechu wina.

I tak do wieczora. A później spoczynek jeszcze nie wieczny a nocny.
Rany, znój, ból i tęsknota. Niechciany to dla sumienia ładunek.
Ale trzeba z tym żyć. Gdy woła step. I jego urok bajeczny.
A jeśli przyjdzie czas to i ginąć. I do nieba zabrać dziewkę, szablę i trochę lackich połajanek

Autor: Simon Tracy Kategoria: Patriotyczne

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.


Wzniośle...

:)

  • Autor: aneta45 Zgłoś Dodany: 30.12.2016, 14:03

Malujesz wersami historię oręża..
Nagle znalazłam się w tym świecie..super..
Pozdrawiam i cieszę się, że jesteś tu..

Wow!!!

  • Autor: Izabella Zgłoś Dodany: 30.12.2016, 06:32

...i to jest w tym najlepsze :) świetna praca :)

  • Autor: kejtrin Zgłoś Dodany: 29.12.2016, 23:47

Czytając można usłyszeć dźwięki niewiadomego pochodzenia (wyobraźnia działa)... Czyta się niezwykle rytmicznie i mimo tak mocnego przekazu, lekko i

  • Autor: kejtrin Zgłoś Dodany: 29.12.2016, 23:46