Jeszcze z bratem powojuję
Stanąłem na szaniec. Rysią szły oddziały baonu z brygady jeszcze nie wybitej.
A działo pluło śmiercią. Kula rozdzierała się w szeregach jak arbuz.
Błysk szabli bądź wystrzału. Roznieca ogień we mgle spowitej.
Deszcze bębni w szyszaki husarskie. Gdy sarmackie wierzchowce przechodzą w kłus.
Ale tu serce narodu walczy. I ważniejsze ono niźli życie i kostium.
Chorągiew polska to nie miejsce dla ruskiego chołopa czy paryskiego arlekina.
Panom polskim gloria aeternum! Skrzydlata gwardia Dominum Nostrum.
Przysięgałem wroga kąsać jak żmija a z bratem pijać aż do zdechu wina.
I tak do wieczora. A później spoczynek jeszcze nie wieczny a nocny.
Rany, znój, ból i tęsknota. Niechciany to dla sumienia ładunek.
Ale trzeba z tym żyć. Gdy woła step. I jego urok bajeczny.
A jeśli przyjdzie czas to i ginąć. I do nieba zabrać dziewkę, szablę i trochę lackich połajanek
Oceń wiersz
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.
Wzniośle...
- Autor: ZOLEANDER Dodany: 30.12.2016, 18:38
:)
- Autor: aneta45 Dodany: 30.12.2016, 14:03
Malujesz wersami historię oręża..
Nagle znalazłam się w tym świecie..super..
Pozdrawiam i cieszę się, że jesteś tu..
- Autor: lucja.haluch Dodany: 30.12.2016, 10:54
Wow!!!
- Autor: Izabella Dodany: 30.12.2016, 06:32
...i to jest w tym najlepsze :) świetna praca :)
- Autor: kejtrin Dodany: 29.12.2016, 23:47
Czytając można usłyszeć dźwięki niewiadomego pochodzenia (wyobraźnia działa)... Czyta się niezwykle rytmicznie i mimo tak mocnego przekazu, lekko i
- Autor: kejtrin Dodany: 29.12.2016, 23:46