Taniec

Był taki dzień,
kiedy Bóg mnie poprosił do tańca
Uśmiechał się,
chociaż wciąż Mu deptałam po palcach
i się śmiał,
gdy do ucha szeptałam pacierze.
I się bał,
że odejdę i już nie uwierzę.
Bo mnie nogi piekielnie rozbolą,
bo się wyda, że bujam się solo,
że mój Pan pirueta wykręcił na pięcie
i się zmył, i bez słowa opuścił przyjęcie.

Ja nie tańczę, kuśtykam wciąż dalej i dalej,
a On wie, że już we mnie nie może ocaleć.
Ginąc widzi jak ginie,
ze mną we mnie się grzebie
i przestaje już wierzyć sam w siebie.

Autor: Ewatoja Kategoria: Różne

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.


cały

  • Autor: Szuiram Zgłoś Dodany: 14.02.2017, 12:56

Niesamowity..

5:) *

***

  • Autor: hera41 Zgłoś Dodany: 31.01.2017, 19:48