Autoportet

Siadam do ław niechętnie,
Krokiem na śmierć skazańca,
Wychodzę na przeciw sobie,
Temu co widzę przed lustrem,
A to co mi się właśnie objawia,
Kartka papieru mi przyjmie.

Widzę, zmęczone oczy,
Pozbawione błękitu,
Włosy choć jasne i pełne,
To strachem przetrzebione,
Usta? Choć pełne barwy,
To uschłe jak Sahary włości!

Podchodzę do lustra bliżej,
Widzę całe swe oblicze,
Lecz nie widzę tam siebie,
Krzyk jedyną mą reakcją,
Lecz nawet już nie krzyczę,
Tylko stoję i się śmieję.

To ja! Cóż za ironia!
Stoję przed sobą!
Siebie sam nie poznaję!
Nos prosty jak u każdego,
Choć nie lubię prostoty,
Jam człowiek pospolity!

Choć wiem, ze któregoś dnia,
Nie będzie już pamiętać,
O tych mych nagłych odczuciach,
A kartki nie oszczędzi,
Jak widoku mego lustra,
Potęga czasu.

Dlatego dobrze radzę!
Wszyscy ludzie w całym świecie,
Nie o tym, że coś przemija,
Bo z tym nic nie zrobicie,
Tylko żyjcie i radujcie się,
Bo to teatr a Wyście - główni aktorzy!

Autor: Toivoa Kategoria: Filozoficzne

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.


Wymownie napisane *******