Requiem dla starości

Drepcze starzec, przygarbiony własnych win ciężarem.
Dźwiga wspomnień wór, na pochyłym łuku pleców.
Dokąd zdąża złą drogą i z jakim zamiarem
stuka laską, w szponach mocno zaciśniętych palców?
Za nim - młodość zniknęła w zamglonej oddali.
Przed nim – czarną otchłanią skraj życia majaczy.
Jego marną duszyczkę już diabli sprzedali
na bazarze nikomu niepotrzebnych rzeczy.
Rodzice i żona pomarli dawno temu.
Dzieci poszły za chlebem w cudzoziemskie strony.
Nie okazują przywiązania ojcu swemu.
Dla świata żywych jest ostatecznie stracony.
Przed świątynią zatrzymał się starzec z wahaniem.
Sił brakuje, do ołtarza dobrnąć nie może.
Wyblakłymi oczami zadaje pytanie:
Czy ja Ciebie, czy Ty mnie opuściłeś, Boże?
Przed konfesjonałem zrzucił wór, razem z kijem.
Oprócz grzechów, nie było w nim srebra, ni złota.
Organy zagrały nieśmiertelne requiem.
W kaplicy ludzi zbędnych dokonał żywota.

Autor: zmk Kategoria: Różne

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.


Czy ja Ciebie,czy Ty mnie opuściłeś,Boże?

  • Autor: bukmar Zgłoś Dodany: 03.05.2017, 09:56

5*

  • Autor: aneta45 Zgłoś Dodany: 03.05.2017, 08:32

Smutny prawdziwy obraz. Przejmujący.

  • Autor: wiola115 Zgłoś Dodany: 03.05.2017, 06:51

''przygarbiony własnych win ciężarem'' 100% racja

  • Autor: tyler Zgłoś Dodany: 03.05.2017, 00:59

niczym Mickiewicz albo Słowacki :)

Czytałem z podziwem i z pewnym zachwytem :)

  • Autor: jaa7 Zgłoś Dodany: 03.05.2017, 00:40