Poranne Wędkowanie

Spakowałem wczoraj kije
i na ryby się wybrałem
by naturze podać rękę
przystanąłem nad ruczajem

Wziąłeś ręcznik oraz mydło?
na odchodnym pyta Ania
bo jak gó—o znowu złapiesz
możesz użyć do kąpania

Przystanąłem w cieniu drzewa
wdziałem na haczyk robaka
muszę bardzo się postarać
jak nie złapię będzie draka

Siądę myślę na krzesełku
bo mnie wzięło na ziewanie
tak się dzieje kiedy człowiek
zamiast spać raniutko wstanie

Miało cicho być spokojnie
jak to mówi się w kościele
a tu wszyscy już na nogach
rwetes jakby było tu wesele

Obok perkoz w trzcinie kwili
jakiś szelest słyszę w trawie
kaczka pluszcze się na brzegu
drą się w dali gdzieś żurawie

Zimorodek skoczył w wodę
w dziobie sobie rybkę trzyma
możesz sobie ją zatrzymać
ja poczekam na olbrzyma

W ręce trzęsie się wędzisko
myślę sobie ryba pewnie
a tu robal chce wyjść z wody
-bo utopię się przez ciebie!

Zamieniłem go na ciasto
w końcu duszę mam poety
gryzie szelma me sumienie
chociaż ma też swe zalety

A tu jakby mało tego
dzwoni do mnie moja Ania
przyjdź kochanie już do domu
zrobię kawkę do śniadania

Pojedziemy gdzieś na rybkę
bez roboty i skrobania
a jak bardzo się pośpieszysz
coś dołożę do „śniadania”

Autor: Gregcem Kategoria: Różne

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.