Czekając na deszcz
Wszystko płynie.
Wciąż czekam na deszcz,
nawałnice w mojej duszy,
gradobicie uczuć,
rewolucje smutku,
lecz jedyne co przychodz
i to dryf na oceanie letargu,
morzu myśli.
Śmierć jest wybawieniem,
ukojeniem dla poharatanych sztyletem samotności .
Pochłonie w końcu nasze złe i niepotrzebne żale.
My Królowie życia upadamy jako pierwsi,
żyjąc w tempie wodospadu słońca,
głupcy pozostaną, statyści.
Ostatni raz zanurzyć się w jej wspaniałych oczach chciałbym,
ale już za późno, spadam w przepaść .
Wiatr rozczarowania rzuca mnie na skały lodu Twojej obojętności,
nie czuję bólu. Zostaje pustka.
My już nie żyjemy a oni sami dobiorą się do naszych tożsamości
aby to herezją głupoty sprofanować nasze serca i pamięć o nas.
Prawdziwe pomniki naszej osobowości zostaną tylko w duszach tych
co znali nas z chwalebnych czynów.
Kiedy odejdziemy Ci którzy pchnęli nas w ten potok otępienia,
strumień rozpaczy
zrozumieją co uczynili nam Spartanom miłości,
gladiatorom serca które to na dłoni dawaliśmy każdemu wzgardzone, niepotrzebne.
Daliśmy im ogrzać się w naszym bezkresnym cieple,
a potem strawili je i nie zostało w nas już nic,
jak zużyte żarówki, spaleni,
zostaliśmy przez nich wyrzuceni na wysypisko wiecznej udręki.
Oceń wiersz
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.