***
Oswojone powoli przestaje być azylem
straszy po nocach koszmarami z przeszłości
jak nabrzmiała twarz kloszarda w nieoświetlonej bramie
na której udręka miesza się z tęsknotą
i tylko sztucznie poszerzone źrenice dążą jeszcze do jakiejś formy kontaktu.
To co niedawno można było przyjąć za pewnik dziś tworzy znak zapytania
małe bolączki i wielkie cierpienia łakną ujścia
którego brak
bo ściany opustoszałego mieszkania zaciskają się nieodwracalnie
dając ciału, a zwłaszcza duszy bezpłatną lekcję klaustrofobii.
Na którymś z ostatnich spacerów pouciekały wszystkie w głowie hołubione perspektywy
biorąc pewnie za przykład moje relacje z innymi ludźmi
rozpierzchły się w stronę łuny światła bijącej z centrum miasta
tej pochłaniającej wszystko co spotka na swojej drodze - rzeczywistości.
A dziś widzę jak to co oswojone drobnymi kroczkami wycofuje się za drzwi
przekręca klucz w zamku pozostawiając w środku tylko mnie
i znika gdzieś za rogiem.
I znikam z każdym rokiem.
Oceń wiersz
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.