On marzeniem Ona zwątpieniem

Otrzymuje marzenia i zwątpienia

Kto to był co wlał mi w serce marzenia
bym co dnia tęsknił i wołał skrycie
bym mógł siebie oglądać w kałuży odbicie
Kto to był, ja sam siebie pytam należycie

Kto ciągle mnie dotyka i szeptem cedzi słowa
bym był szczęśliwy i miłości dochował
bym był wesoły i szedł boso przez życie
z fantazją młodzieńca, przed nikim oczu nie chował

Kto do ucha szepcze litanie zwątpienia
kto każe mi wchodzić w tunel bez wyjścia
Jakże spożywać mam owoce, z pustego kiścia
Znajdę drania gdyż innego wyjścia nie mam

Porozsypałem moje dnie, miesiące lata całe
mimo, ze co dnia dokładnie je sklecałem
Zawierzyłem temu kto kazał mi kochać i marzyć
Pokochałem i kocham by co dnia z miłością gwarzyć

Wiem, i to, ze dziś jest ten od wlewania w serce marzenia
jutro zjawi się niecnota, lub ona pełna zwątpienia
Musze ich szanować i iść z nimi pod ramię co dnia
Trwa to już prawie wiek cały, taka moja życiowa dola

Autor:slonzok
Bolesław Zaja


Autor: slonzok Kategoria: Miłosne

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.