Podróż

Letni ciepły deszcz pada z nieba,
Dotyka swoimi kroplami z czułością zmęczonego podróżnika,
Jego twarz niczym posag nieruchoma i smutna,
Wiele decyzji których nie chciał podjąć...a los właśnie tak chciał,
Ucieczka z domu czyż wielkim heroicznym zrywem?
Czy decyzją która przeszywa jego ciało i zabija go od środka niczym choroba?
Jedno jest pewne w domu nie łatwo,
Przez rodzinę zapomniany...i jedno marzenie by być choć trochę kochanym,
Bo każde dziecko potrzebuje miłości jak kwiat wody czy modlitwy wierny,
Tymczasem torby ciężkie,nadzieje cięższe,
Nadzieja na lepsze życie,
Buty moczą i chlapią kałuże kolejne,
Niczym palce ręki świeże łzy,
Wchodzi na dworzec..trudny wybór,
Na zachód czy wschód?
Może północ lub południe?
Trudny wybór i tylko jedna próba,
Niewiele pieniędzy w portfelu,bilet w kieszeni,
Brzuch dokucza okrutnie każdą myślą,
Kapelusz moknie od kolejnych łez z nieba,
Policzki i usta od łez piętnastoletniego samotnego dziecka..
Pociąg przyjechał,Aron zaprasza na podróż w jedną stronę,
Miły ustronny przedział i dobra książka,
I ciągła nadzieja...całe życie przed nim,
Co z nim tego nie wiem...
Wiedz pamiętaj że kocham Cię,
I chciałbym byś nam wybaczył i wrócił do nas,
Mój synku ukochany...

Autor: Quik Kategoria: Filozoficzne

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.


Wzruszyłeś...