Bezdomni

Bezdomni schowani na dnie walizy rozpaczy,
czekają na chrzest.
Na śniadanie podają im bochen nadziei
na obiad zupę z gorzkiego słonecznika
okraszone budyniem na deser.
Nocą czepiają się snów kolorowych
o stokrotkach, zapachu świeżej koniczyny.
W wyborach głosują na partię utraconego
królestwa.
Lekarze zapisują im proszki od bólu głowy i
aspirynę.
Bezdomni czerpią soki życia z przekwitłych
płatków róż.
Pogardzają litością, czekają na Chrystusa,który
pokrzepi ich
szklanką herbaty.
Czekają na sąd, na dożywocie na zielonej trawie
Kupuja buty, które zaprowadzą ich prosto do
nieba.
Na razie, gdzieś na końcach bocznej ulicy
karmią koty lub gołębie.
Póznym wieczorem wsiadają do pospiesznego
pociągu
bez biletu, który wiezie ich do ostatniej stacji
"Miłość".

Autor: marco Kategoria: Filozoficzne

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.


aż mi łzy stanęły czyt. ten wiersz. :( smutne i prawdziwe.

  • Autor: Lunita Zgłoś Dodany: 26.09.2010, 19:26

Ciekawy

trudny i przykry temat... całkiem niedawno myślałem o tym, jak będę żył będąc bezdomnym, a miałem powody, żeby tak myśleć...

  • Autor: kepaj Zgłoś Dodany: 26.09.2010, 19:04