"Warszawa"

Warszawa, Warszawa...
Warszawski Żoliborz .

Siedzę i patrzę na kamienne skwery,
Siedzę i słyszę rozmaite szmery.
Kiedyś myślałem o tym krajobrazie,
Lecz wam o parku opowiem na razie.

Gromady ławek, tuziny śmietników,
A i alejek jest też bez liku.
Wszędzie dookoła szczęśliwi ludzie,
Wszędzie dookoła uśmiechnięte buzie.

Lecz co to? Na uboczu samotny człek stoi.
Czy jest odważny, czy po prostu się boi?
Odwagą jego pewnie jest samotność,
A strachem stracić jest jego godność.

Lecz jeśli już o samotności mówimy,
Za żadną walutę miłości, bądź przyjaźni nie kupimy.
Każdy z nas musi sobie na to zapracować,
By mieć znajomych i z nimi się wychować.

Lecz są i tacy, którzy chcą być sami,
Charakter mają ciężki, nie są zbyt kochani.
Żyją na uboczu pośród łask przyrody,
Żyją na uboczu dla własnej wygody.

Nie chcą, by ktoś zakłócał ich spokój,
Wiecznie rozmyślając, siedzą gdzieś z boku.
Życie pustelnicze im odpowiada,
Są samotni- nikt do nich nie gada.

Codziennie się widzi osoby społeczne,
Lecz są i tacy, których życie gnębi wiecznie.
Ahh... Co by było gdyby ich nie było?
Stałby się całkiem pusty nasz warszawski Żoliborz..

Autor: L Kategoria: Filozoficzne

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.


Świetne