Kałmużna

Tak mi od dziecka wbijali do głowy,
mądrych ksiąg tomy, rycerskie zawody,
za kapturem wiary w cieniu i skrycie,
modlitwy szept przed posągiem o świcie.

Taki jest dla mnie łaskawy bóg ognia,
natchnął we śnie bym nie sięgnął nigdy dna,
samotnie uczę, słyszę serca bicie,
gdy saraceńską przekraczam granicę.

Ostatnią ciszę tłumi szum morskich fal
rozprujemy szaty z niewiernym na pal
bez jęków, kwików ani błagalnych próśb,
jak pół ciała przebija ogromny gwóźdź.

Otwartych trumien przeklęte cmentarze,
bez palca, Kadłubków nędzni kuglarze,
skrobią zwęglone gliniane tabliczki,
lepiej napisze obdartus uliczny.

Już Zeus otwiera piotrową brame,
jednak bohater tu się nie dostanie,
bo nieśmiertelny, poeta padalec,
uwiecznił czyny, zasrany zasraniec.

Autor: whunter Kategoria: Filozoficzne

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.


Świetny! ... że się tak wyrażę: "mega dziwny", w pozytywnym znaczeniu tych słów oczywiście. Pozdrawiam!

Bardzo ciekawy, zmusza do zastanowienia.. Pozdrawiam

  • Autor: kepaj Zgłoś Dodany: 11.11.2010, 06:01

Zgadzam się z każdym Twoim słowem. Wiersz bardzo ładny, życzę samych ciekawych tematów, pozdrawiam.

  • Autor: andrzej Zgłoś Dodany: 10.11.2010, 23:38

Piękny wiersz pełen reflekji

  • Autor: aneczka Zgłoś Dodany: 10.11.2010, 23:30