papillon
nie mogę zagłuszyć tych krzyków
które każą mi skakać do Ciebie
przez śmiercionośną przepaść milczenia
naszego codziennego chleba
zasłaniasz oczy powiekami
krwawym szalem otępienia
wolisz patrzeć na ciemność
niż podać mi cień swojej dłoni
i ty
jak zwykle niewinny
biały anioł upodlony w krwi
śpiewający do snu kołysanki
równie dobrym duszom
Oceń wiersz
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.
Ciekawy wiersz i jakże bardzo bliski.
Skonaj a nawet wiat za tobą nie podaży.
Pozdrawiam cieplutko:)
- Autor: skorpion Dodany: 04.02.2013, 23:31
:))
- Autor: Ignotus Dodany: 01.02.2013, 19:30