w drodze.



pełen irytacji jej ulotnością
powiedziałeś ponętnie Pass
pozostawiając ją na bruku

świadomy odbicia uczuć
gniewnie wrzuciłeś do morza
czekając aż poruszy Twoją płetwą

zdeterminowany spotkałeś ją
na znanym przystanku Liberte
udawała że nie zna Cię

z ironią na twarzy pomyślałeś
jakże ślubować jednemu na zawsze
skoro działa czar innych

dziś stoisz przy otwartych drzwiach
aż powie że kocha i pragnie i chce
być z Tobą znów chociażby we śnie

już idę Panie.

Autor: Veroine Kategoria: Religijne

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.


eh , coś mi ten wiersz przypomina ..

  • Autor: Holiness Zgłoś Dodany: 08.02.2013, 18:40

Droga Weroniko! Smutny obraz dwojga ludzi...a może każdego z osobna...mogliby żyć obok siebie równolegle, nie raniąc wzajemnie..takie refleksje we mnie wzbudził Twój wiersz.
Pozdrawiam serdecznie!

  • Autor: Leo53 Zgłoś Dodany: 03.02.2013, 20:34

Nie uleczysz rany na nodze jeśli ktoś ją odetnie. Dwa czasy biegnące w innym kierunku.
Pozdrawiam cieplutko:)

  • Autor: skorpion Zgłoś Dodany: 02.02.2013, 21:31

Bardzo ładny i ciekawy...

  • Autor: klara Zgłoś Dodany: 02.02.2013, 20:35

Podziwiam jego anielską cierpliwość! Przecież Ty możesz nigdy nie dojść do niego.Ale w sumie to jego sprawa.Pozdrawiam!

podoba :)

Smutny tak naprawdę jest los Don Huana. Chyba że zdąży dojrzeć do miłości!

Tylko czy powie? Cudowny wiersz.

  • Autor: Wino Zgłoś Dodany: 02.02.2013, 17:36