Elektronika

Dwa wielkie okna
jedno za drugim.
Siadając przed nimi każdego dnia
wpatruję się raz w jedno,
raz w drugie.

Przez pierwsze
mogę wyciągnąć rękę,
poczuć przenikliwy mróz powietrza,
usłyszeć jak miasto żyje
lub umiera.

Drugie jest mi bliższe,
choć jest tylko miliardem elektronowych złudzeń.
Wystarczy przycisnąć przycisk
żeby zgasło.
Wszyscy mówią: to nie jest prawdziwe.

A właśnie tutaj spotykam ciebie
i czuję cię bardziej, niż gdybym miała
spotkać cię na moim parapecie
tuż obok gołębi wijących sobie gniazdo.

Żyję
wpatrując się w elektronowe okno
nie zrobi mi krzywdy,
oswoi mnie, zanim zapukasz we właściwą framugę.

Kiedy pierwsze gaśnie z przyczyn naturalnych
światła dostarcza mi
niebiesko-biała szybka.
Dzień skończy się wtedy, kiedy będę chciała.

Jeśli zgaśnie drugie
nie będę niczym więcej, jak tylko wątłą istotką
leżącą na łóżku z kotem na ramieniu.

Pamiętam dobrze
pewnych Niemców
śpiewających o miłości w elektronowym oknie.
Tak, oni zdecydowanie
wyprzedzili swą epokę.


Autor: chcialabympisac Kategoria: Różne

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.


momętami przegadane ale wszystko trzyma się kupy i bardzo ciekawie czyta

i nie zgodzę się z przedmówcą co do tego że do poezji nie pasuje "elektronika" o wiele jej za mało a wszystko sprowadza się do miłości rosy róży serca i ... zygać się chce

@Pocieszka - dzięki. Chodziło oczywiście o niemiecki zespół Kraftwerk. Pewnie nie każdy skojarzy, a to ważne dla interpretacji :P

Chciałabyś pisać... więc pisz, bo dobrze Ci to idzie. Mimo, iż uważam, ze zbyt dużo elektroniki w dzisiejszym świecie, i za nic nie pasuje ona do poezji - w tym przypadku utwór został nią dobrze przyprawiony. Tylko Ci Niemcy... Ale zostawiam zasłuzoną 5.