Kraniec końca

Delirium powstrzymujące natłok spraw błahych
przerażający marazm śród ludzi to me wielkie strachy
jak śmierć tysiąca dni i setki nocy letnich
cisza pośród zgiełków jak w burzach wieloletnich.

Toś ty przepełnił życie prochem tlącym odór
z piekieł pochodzący czarny, zgniły sługo.

Nienawiść to rzecz piękna wprost do ciebie mówią,
acz to nasz konterfekt samego szatana...
Kadencja świata wchodzi, myśli głowy trują
chodźmy stąd daleko, śmierci ma kochana.

Będziemy się kochać do świtu białego
ku czci ojcom dzieci, życia nie trwałego...

Autor: Krimsky Kategoria: Filozoficzne

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.


Będziemy się kochać do świtu białego
ku czci ojcom dzieci, życia nie trwałego...
super 5