***
spadają z nieba – deszczem
dzieci niechciane
uczucia nieoczekiwane
użyźniają tego świata ziemię
toksyczne odpady
rozrasta się plemię…
gdy chmur dymów nieprzejrzystość
wisi na miejscu dla bogów
uczeni w piśmie - uczeni
tyranizują nadciąganiem chłodów
gorączki
jeszcze inni - brakiem miesiączki
prorocy w białych koszulach
w ścianach białych - gumowych
chłopcy maleńcy w garniturach
liżą, ciepłe jeszcze lody
taki to czas, takie periody
niegościnnych mas / do nieba/ schody
wiodą w dół ekstremalnych przyjemności
rzadko i niechętnie On
przychodzi do nas w gości / niechciany/
bez srebrników, złotych sztabek
bez prezentów i zabawek - nielubiany
nowy iPod by się przydał
Nano, komuś w drodze wydał
więc zostało tylko Touch
/oświeć, dotknij/
do hurtowni skocz
whisky
to pijemy przed modlitwą
przed poranną drogą
z sitwą
Oceń wiersz
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.
Super. Pokazuje jak jest.
- Autor: Wino Dodany: 08.06.2013, 12:17
*
- Autor: Patryk Strojny Dodany: 08.06.2013, 11:49