Raport z końca świata

Noc późno przyszła
Choć północ kruk wydał na śmierć
Wiatr pokornie w sen zapadł
Czerni sztandary gwiazdy pojmały
Drzewa Moskwę kultem wyznawały
Cienie szumiały krwią cichą
Lilie topornie łzy pokochały
Słońce obrożą spokorniało
Ziemia dziewiczymi rzekami owdowiała
Zatoki światła czystego rynsztokiem konały
Pierwszy Goethe ogniem dumał
Że syna światem upajał
Drugi niezłomnie imieniem swym gardził
Choć Chrystusa swego ludu o świcie wzywał
Trzeci kapitulacją zen okrył
Gdy lasy ciemne wrogie sosny wydały
Ostatni koił grzechem ego drwiące
Choć libido żyłami wciąż oddychało
Alchemik księżyca zakotwiczonego
Zimą wzywa ostatnie kochanki
Zegar brodzi gorzkie melodie
Bezruchu tańczące mroku pochodnie
Wiły się echa bose dymy
Kowboje skwarem horyzont skropili
Doliny, polany, przedmieścia kości deszcz miesza
Lekki krzyk oparty o Nietzschego prozę
Burzył nagich zjaw sielankę
Dalekie były wolne błyskawice
Płoche jak piaski wyciszone
Westchnieniem otchłań powstała
Choć dłonie pełne miała

Autor: UpadlyAniol Kategoria: Miłosne

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.