Oddychanie

Kiedy zamglone łąki
Wytrząsają krople
Tak jak mokry pies

Kiedy jasny koniec papierosa
Tak się spoił z niebem, że
Urosła mała niedźwiedzica

Kiedy długie sople
W ostre klingi się zmieniają
I ugrzązł w źrenicach
Połamany kraniec słońca
Wtedy...co wtedy?
Nic
Tylko życie

Wtedy oddycham
Do pełni, do końca
Oddycham światem
Nie tlenem
Ziemią, nie tlenem
Wodą, nie tlenem
Ogniem, wiatrem, piwem, drzewem
Łąką, drogą, rosą
I zszarzałym niebem
Krzywo podklejonym skrętem i
Nawet kolejnym, ostrym zakrętem

Wystarczy
Przyszedł deszcz
Muszę zapalić

Zamiast czekać na puentę

Najlepiej poszukać
Pełnej piersi oddechu
Powracającej fali
Zauważcie jak często
Jakby nie było czym odetchnąć
Prawda?

Spróbujcie się ocalić

Autor: IwanSzuwarek Kategoria: Różne

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.


*

  • Autor: ana81 Zgłoś Dodany: 03.01.2014, 17:47