Moje niebo, moje piekło

Wiem ile trzeba wypić by nie czuć zobojętnienia najbliższych,
prawdę mówiąc niewiele teraz.
Wyrzygam zmartwienia i niedomagania swoje
Będzie mi lepiej.

Oskarżę Polskę o własne piekło i puste śmietniki.
Tak trzeba.
Wokół rynku spojrzeniem poszwędam się,
zamówię porcję frytek na oczach ofiarodawcy.

Córka jak zwykle zamknie mi drzwi przed nosem,
syn będzie ćpał wieczorem.
Nazajutrz kobieta uderzy go w twarz.

Poprzez twarze kiedyś znajome i twarze nieznajome.
Wypatrzę sobie w górze błękit.
Pośnię o nim przez moment.
Przypomnę sobie na kostkach brukowych tabliczkę mnożenia.

W Urzędzie Pracy jak co miesiąc zbiorę ukłony i puste oferty.
Dyplomy i matura nie da chleba.
Ten jak zawsze ukradnę.

Autor: viosenna Kategoria: Filozoficzne

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.


Podoba mi się

  • Autor: Azalia Zgłoś Dodany: 16.01.2014, 19:28

piekło, niebo - a wszystko tu, na ziemi, wśród ludzi.
dobry, pełen emocji wiersz.