Poker

Wymyślił Diabeł, że na samym dnie Piekła
partyjkę pokera dziś z Bogiem rozegra.
Bóg przyjął wyzwanie, u Diabła się stawił,
siwą brodę wygładził, białą szatę poprawił.
Diabeł zaklął paskudnie, splunął Bogu pod nogi,
kopytami głośno stuknął i zaprezentował rogi.
Przy stole usiedli, krupier karty rozłożył,
każdy z graczy coś własnego do puli dołożył.
Bóg zastawił ludzkie życie, Diabeł pełen kocioł smoły,
dodał jeszcze kilo grzechów, Bóg dorzucił cztery pszczoły.
Długa była to rozgrywka, fantów cały stos zebrali,
wystawili nawet to, co za bezcenne uznawali.
Od ręki Bóg skłonny był oddać sześć dusz,
dwie tony miłości i milion róż,
niewinne serduszko ze szczerego złota,
trzy orki, pięć koni i białego kota.
By nie przegrać, Diabeł musiał stawkę wyrównać,
więc postawił na stole cztery pełne wiadra g**na.
Oddał wszystko co nosiło miano najgorszego-
kota jak smołę czarnego, nawet piątek trzynastego.
Obydwaj z kamienną twarzą siedzieli,
jak to skończyć się może dobrze wiedzieli...
Boga strach obleciał, zimny pot zrosił czoło.
Diabeł czarne, brudne zęby wyszczerzył wesoło.
Każdy z nich pewien był swego zwycięstwa,
obaj też wiedzieli, że jednego czeka klęska.
I pewnie do dziś by te zmagania trwały,
gdyby koty- czarny z białym- kart im nie zmieszały.

Autor: Zieloona Kategoria: Różne

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.


Super opowieść ;);)

Rewelacja !

Ładniutki :)))5