Buddyjska noc

Piaszczyste całuny opiewają ciało.
Będąc bliżej natury,
Obalając granice, mury.
Fale szepczą: „Nic się nie stało”.

Topiłam się w jego piaszczystej toni.
Szum wiatru zdawał się mówić,
Dźwięczał! Nie mogłam go zgubić.
Krzyczę, więc: „Nikt mnie nie dogoni!”

Piękne obrazy widziałam tej nocy.
W pamięć zapadły na wieki.
Czułam obecność potężnej mocy.

Skleić nie chciały się me powieki,
Gdyż zapaść w sen - „Grzech!” – Rzec można
Przebyte tysiąclecia zostały na wieki.

Autor: Amelia Vain Kategoria: Różne

 

Oceń wiersz

 

Komentarze

Komentować mogą tylko zalogowani użytkownicy. Jeśli nie masz jeszcze konta, możesz się zarejestrować.


Przyjemność czytania... ;))